List rodziców 10.letniego Juliana

List Rodziców 10.letniego Juliana – po turnusie terapeutycznym w sierpniu 2013roku

Jestem mamą 10-letniego Julka. Problemy z mówieniem mojego dziecka zaczęły się kilka lat temu, tak dokładnie nie umiem określić kiedy – może był to koniec czwartego roku życia a może początek piątego. Na początku były okresy kiedy Julek mówił płynnie i wtedy
z mężem myśleliśmy, że to już przeszło. Niestety jąkanie wracało jak bumerang ze zdwojoną siłą. Potem okresy płynności były coraz rzadsze i krótsze, aż zaniknęły zupełnie. Od tego czasu zaczęły się nasze „wycieczki” po lekarzach – pediatrach, logopedach, psychoterapeutach. Julian jest bardzo kontaktowy, lubiany, więc jąkanie mu nie przeszkadzało w codziennym funkcjonowaniu, ale zdawaliśmy sobie z mężem sprawę, że nadejdzie taki czas kiedy stanie się to dla niego problemem. Próbowaliśmy różnych rzeczy (z większymi lub mniejszymi przerwami) – psychoterapii, zajęć logopedycznych. Jednak nic nie przynosiło efektów. Najbardziej bałam się pójścia Juliana do szkoły, ale tu o dziwo radził sobie całkiem nieźle. Nadeszła jednak III klasa, a z nią perspektywa czwartej, czyli nowych nauczycieli, nowych przedmiotów, odpytywania przed tablicą itp. Wtedy też zaczęłam intensywnie szukać osób, które pomogły by mojemu synkowi płynnie mówić. Niestety, nikogo takiego nie mogłam znaleźć. Wykonywałam telefony, rozmawiałam, podpytywałam znajomych, ale nie było nikogo takiego komu mogłabym zaufać. Kiedy już właściwie straciliśmy nadzieję dostałam od logopedy Julka informację o turnusie, który organizował Pan dr Mieczysław Chęciek. Zadzwoniłam, a po rozmowie z Panem doktorem powiedziałam mojemu mężowi, że to jest osoba, której szukamy. Naprawdę! Może się to wydawać dziwne, albo niezrozumiałe, ale tak właśnie czułam i nie pomyliłam się.

Na konsultacje w lutym 2013 roku do Pana dr. Chęćka jechaliśmy głównie z obawą,
a wyjechaliśmy z wiarą i nadzieją na rozwiązanie naszego problemu. Jednak tak naprawdę chyba nie do końca zrozumieliśmy ważność wszystkich zaleceń Pana doktora. Dlatego
też nie ćwiczyliśmy systematycznie i nie wykonywaliśmy telefonów terapeutycznych. Nasze chęci szybko osłabły zwłaszcza, że Julian nie chciał ćwiczyć. Odpuściliśmy. Dopiero
na turnusie w Wiśle, na który pojechałam z synem w sierpniu 2013 roku zobaczyłam jakie ważne to były zalecenia, jak ważna była systematyczność w wykonywaniu ćwiczeń i jak ważna jest nasza rola, rodziców w terapii i utrwalaniu m.in. wolniejszego tempa mówienia. Zrozumiałam ile czasu straciłam. Dlatego postanowiłam, że czas spędzony
w Wiśle musimy wykorzystać z Julianem na 100%!

Turnus przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i nie mówię tylko o przygotowaniu merytorycznym wszystkich terapeutów, ale także o zwykłej logistyce. Wszystko było zorganizowane na bardzo wysokim poziomie począwszy od informacji, w jakich salach znajdują się poszczególne zajęcia, a na profesjonalizmie terapeutów kończąc. Mój syn
z początku niechętny powoli zaczął przekonywać się do systematycznej pracy. Nie było łatwo, ale wsparcie terapeutów, wolontariuszy i innych uczestników terapii bardzo pomagało. Na początku wydawało mi się, że poprawa w mowie mojego syna jest niewielka, aż do momentu, kiedy zobaczyłam jego nagranie z lutego 2013 roku z konsultacji z doktorem Chęćkiem. Wtedy uzmysłowiłam sobie jak bardzo Julian się jąkał i jak bardzo na turnusie przestał się jąkać. Praca jaką wykonał była olbrzymia. Począwszy od tego, że zniknęły współruchy a skończywszy na tym, że nauczył się radzić sobie w sytuacjach, kiedy nie mógł czegoś wymówić.

Chciałam jeszcze powiedzieć o czymś bardzo ważnym. Terapia w Wiśle nie tylko pomaga osobom jąkającym się, pomaga też nam – rodzicom dzieci jąkających się. Tam
w Wiśle zrozumiałam dwie bardzo ważne dla mnie rzeczy - przestałam obwiniać się o jąkanie mojego syna i zrozumiałam ważność mojej wolnej mowy w terapii mojego dziecka. Ponadto poznałam mojego syna z zupełnie innej strony, spojrzałam na moje dziecko oczami innych, dostając tyle pozytywnych informacji zwrotnych o Julianie. My rodzice dzieci jąkających
się czasem za dużo koncentrujemy się na dysfunkcji naszego dziecka, jakim jest jąkanie,
że nie dostrzegamy innego potencjału jaki w nich tkwi. Terapia pozwala poznać nasze dziecko z zupełnie innej strony.

Wiem, że jeszcze bardzo dużo pracy przed moim synem, ale po terapii wiem w jaki sposób mam mu pomagać, jak z nim postępować, a jeżeli czegoś nie wiem to mam numery telefonów do wszystkich terapeutów i wolontariuszy, którzy zawsze są chętni do pomocy.
Jest to dla mnie i dla mojego syna bardzo ważne. Julian po terapii bardzo chętnie dzwoni
i wykonuje tzw. rozmowy terapeutyczne telefonicznie, również w szkole stara się mówić wolniej a przez
to płynniej (otrzymałam już informacje zwrotne od nauczycieli, chwalących mojego syna
za dobrą mowę).

Na koniec chciałam podziękować wszystkim terapeutom i wolontariuszom za pomoc, wsparcie i wielką empatię. Specjalne podziękowania należą się Panu doktorowi Mieczysławowi Chęćkowi. Jest to wspaniała osoba, człowiek, który wie co robi i kocha to co robi. Dzięki niemu cała moja rodzina uwierzyła, że Julian będzie mówił płynnie.

Lublin, 15 września 2013 roku Monika Borowiec-Budziłowicz,

mama Juliana

Najnowsze informacje

logo nowe1

Zmodyfikowana Psychofizjologiczna Terapia Jąkania

ul. Kubsza 31, I piętro
44-300 Wodzisław Śląski
Polska

Skontaktuj się

Komórka: +48 605 855 058
Stacjonarny: +48 32 415 22 23
E-mail: mcheciek@op.pl

Rejestracja wyłącznie drogą telefoniczną lub mailową

Poniedziałek - Czwartek:
17:30 - 19:30