List Kingi po turnusie terapeutycznym 2014

List Kingi po turnusie terapeutycznym 2014

Długo zastanawiałam się, jak mam napisać ten list, jak ubrać w słowa buzujące we mnie po turnusie emocje. Byłam już nawet na tyle zniechęcona kolejną wyrzuconą do kosza kartką, że doszłam do wniosku, iż chyba nie jestem w stanie ująć tego wszystkiego w słowa. Teraz jednak, prawie dwa miesiące od zakończenia turnusu, jestem gotowa, by przedstawić swoją historię.

Chyba nie muszę zagłębiać się w to, jak wygląda nasze życie. Nasze, czyli osób jąkających się. Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas ma jakieś indywidualne przeżycia, które sprawiły, że patrzymy na swój problem tak, a nie inaczej. Z całą pewnością zmagamy się jednak z tym samym – ze strachem przed odrzuceniem, z usilną bezradnością, gdy kolejne słowa nie chcą opuszczać naszych ust i z przerażeniem, bo przecież z początku nie wiemy, z czym mamy do czynienia. Być może bagatelizujemy swój problem albo robią to nasi rodzice, twierdząc, że „z wiekiem przejdzie”. A kiedy nie przechodzi?

Jąkać zaczęłam się gdzieś w okolicach podstawówki, być może nawet wcześniej, ale dlaczego siedmioletnie dziecko miałoby przejąć się tym, że jedno na sto słów z potoku jego wypowiedzi jest jakieś „dziwne”? Zawsze lubiłam dużo mówić, więc to nie było problemem. Przeglądając świadectwa z początków szkoły natykam się na wiele opinii mojej byłej wychowawczyni, że chętnie zgłaszałam się na lekcjach lub płynnie czytałam zadany tekst, wnioskuję więc, że osoby postronne również nie zwracały na moje sporadycznie zacięcia czy bloki jakiejś szczególnej uwagi. Niestety, z biegiem czasu moja mowa się pogarszała, a wizyty u logopedów niewiele dawały. Zaczęłam unikać sytuacji, w których byłabym narażona na większy niż normalnie stres i byłam zadowolona, gdy ktoś robił to za mnie, choć w głębi duszy czułam się okropnie, nie mogąc załatwić najprostszej rzeczy.

W końcu doszłam do wniosku, że najwyraźniej „tak już musi być” i nic nie mogę z tym zrobić. Czułam, że za łatwo się poddaję, ale chyba nie mogłam znaleźć w sobie prawdziwej motywacji. Owszem, bywały ciężkie momenty, ale prawie zawsze natykałam się na wyrozumiałych ludzi, którzy udawali, że ten problem mnie nie dotyczy. Teraz uważam, że to był błąd, bo gdybym na początku powiedziała, że się jąkam i mogę mieć z czymś problem, być może wiedzieliby jak się zachować w przypadku jakiegoś bloku, a tak większość osób to ignorowała, woląc mówić mi „spokojnie” albo kończyć za mnie wyrazy. O ile to drugie jeszcze mi pasowało, „spokojnie” zawsze powodowało, że jąkałam się jeszcze bardziej. Mimo tego nadal wszędzie było mnie pełno i czasem to mnie najgłośniej było słychać na lekcji :) Oczywiście niemożliwością było dla mnie kupienie czegoś w sklepie czy na poczcie, ale luźne rozmowy z ekspedientką czy fryzjerką nie sprawiały mi większych problemów, więc dużą rolę odgrywał (i czasem jeszcze odgrywa) u mnie stres. Nauczyciele zwykle starali się omijać mnie przy odpowiedziach, a ja sama nigdy się do nich nie zgłaszałam. Wolałam siedzieć cicho i wykazać się na kartkówce czy sprawdzianie, chociaż miałam świadomość, że z odpowiedzi pewnie łatwiej byłoby mi uzyskać lepszą ocenę. Również języki obce nie były najłatwiejsze – szczególnie, że nie znałam tylu słów, by móc je w razie czego zamienić albo ominąć. Kiedyś miałam również problem ze słowem „jestem”, ale od czasu gdy poszłam do nowej szkoły nie zająknęłam się na nim ani razu. Było również kilka innych „sezonowych” bloków – czasem miałam problem z „dzień dobry”, innym razem mówiłam je płynnie, nie mogąc za to wydusić z siebie „dobry wieczór”. Mówienie swojego numeru z dziennika także nie należało do najprzyjemniejszych, ale w pewnym momencie przestało mi przeszkadzać i zaczęłam mówić go płynnie.

O terapii doktora Chęćka dowiedziałam się przypadkiem, w poradni. Kiedy mama umówiła mnie na pierwszą wizytę, gdzieś tam zatliła się we mnie iskierka, że może jednak uda mi się coś zmienić, szybko jednak została ona zgaszona, bo skoro wcześniej się nie udało, to dlaczego teraz ma? Mimo wszystko już po pierwszym spotkaniu byłam zdumiona, ile można osiągnąć, jeśli tylko zastosuje się kilka technik. Ćwiczyłam pilnie, ale nie umiałam przemóc się do wykonywania gestu płynności w sytuacji, kiedy nie było to konieczne, więc wykonywałam go tylko podczas ćwiczeń. Próbowałam zwolnić mowę, ale nadal było to chaotyczne i nieuporządkowane. Niemniej, bardzo się starałam stosować wszystkie techniki chociaż przez kilkadziesiąt minut codziennych ćwiczeń. Miałam tylko miesiąc, aby się przygotować do turnusu, więc nie oczekiwałam spektakularnych efektów.

Pierwszy dzień turnusu pamiętam jak przez mgłę. W pamięć wrył mi się jedynie okropny stres, który towarzyszył mi tego dnia. Nie byłam pewna, czy podołam i czy mi się uda, ale postanowiłam odstawić swoje obawy na bok. Dość szybko okazało się, że nie było czym się przejmować – owszem, zajęcia były ciężkie i czasem jedyne, o czym marzyłam, to chwila przerwy, ale zawsze znalazła się jakaś motywująca myśl, która sprawiała, że każdy szedł na zajęcia z uśmiechem na ustach. Poza tym, poznanie kilkudziesięciu osób, które rozumieją mój problem i same zmagają się z jąkaniem, było naprawdę niesamowite. Mieliśmy okazję lepiej się poznać i wspierać w naszej walce. Szczególnie moja turnusowa grupa była bardzo pomocna i spędzaliśmy ze sobą praktycznie cały czas, na zajęciach i po nich. Nasi rodzice również byli cudowni i bardzo zmotywowani, by pomóc nam pozbyć się jąkania. Wykonywali z nami nawet najbardziej żmudne ćwiczenia, zawsze odpowiednio doprawiając je humorem i pozytywną energią. Jeśli my nie mieliśmy już siły, to oni ciągnęli nas na kolejne zajęcia czy popołudniowy spacer. Nawet zaczepianie obcych osób na ulicy nie było takie straszne, kiedy niedaleko stał ktoś, kto robił to samo, być może stresując się jeszcze bardziej niż ja. Występy przed kamerami również nie były najłatwiejsze, ale po kilku dniach jej ciągłej obecności chyba wszyscy przestaliśmy nawet zwracać uwagę, że jesteśmy filmowani i zaczęliśmy traktować to jako coś oczywistego. Również zadania na mieście z każdym dniem stawały się dla nas coraz łatwiejsze do wykonania, choć oczywiście nie obyło się bez lekkiego zdenerwowania, nie był to jednak już ten paraliżujący stres, który towarzyszył nam na początku. Oczywiście, bywały gorsze chwile, kiedy łzy stawały mi w oczach i z upartością twierdziłam, że „ja tego nie zrobię, bo przecież się jąkam”. Każde takie załamanie jednak szybko przechodziło, kiedy obok miało się tyle serdecznych osób, szczególnie terapeutów, którzy dobrym słowem i jakąś pomocną radą zawsze postawili nas na nogi.

Jestem niesamowicie zadowolona z tego, co osiągnęłam dzięki temu turnusowi. Wiem, że to nie tylko moja zasługa, ale również wszystkich terapeutów i pana doktora Chęćka, za co chciałabym im ogromnie podziękować, jeśli nie zrobiłam tego w dniu wyjazdu. Również wolontariusze bardzo wspierali każdego z nas. I jakie to było motywujące, słysząc ich płynną mowę, gdy oni sami kilka lat temu się jąkali! Jestem pewna, że to również w jakiś sposób uświadomiło mi, że jąkanie to nie jest z góry przegrana walka i są osoby, którym się udało. Moja mowa nie jest jeszcze takim wymarzonym „ideałem”, ale przecież nikt nie mówi idealnie. Są gorsze i lepsze dni, ale wierzę, że kiedyś te lepsze będą górować nad tymi gorszymi i powoli tak się dzieje, co również bardzo mnie cieszy. Wreszcie nie boję się załatwiania najprostszych spraw (choć mały stres towarzyszy mi jeszcze w niektórych sytuacjach)– kupienia czegoś w sklepie, na poczcie czy zapytania o coś. Również w szkole, z każdym dniem coraz więcej się odzywam i robię to coraz bardziej pewnie, nie przejmując się nawet, jeśli coś mi nie wyjdzie. Każde potknięcie staram się raczej potraktować jako wskazówkę, co powinnam poćwiczyć i na czym bardziej się skupić. Jestem też o wiele bardziej pewniejsza siebie i wiem, że jeśli chcę, to potrafię!

Jeśli masz jakieś pytania albo po prostu chciałbyś/chciałabyś porozmawiać, napisz lub zadzwoń:

e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

numer telefonu: 508579229

Kinga, 17 lat, Południowy Śląsk, 21 października 2014

Najnowsze informacje

Napisali do nas

  • 1
  • Piszę ten list z radością, ponieważ jeszcze pół roku temu byłem kompletnie bezradny wobec samego siebie. Teraz ten okres jest za mną. Czytaj
    Marcin z Rzeszowa 28 października 2014 (dwa m-ce po zakończeniu turnusu terapeutycznego w Wiśle)
  • [...] I na sam koniec, jeszcze raz WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA WSZYSTKICH, zmieniliście moje życie. Jestem nową, lepszą osobą. Czytaj
    Weronika uczestnik turnusu w sierpniu 2015
  • Zrozumieliśmy, że trzeba jedynie skupić się na dziecku, starać się je zrozumieć i pomóc.No i najważniejsze – spektakularne efekty terapii !!! Czytaj
    List rodziców z grupy 2, po turnusie terapeutycznym Wisła 2014
logo nowe1

Zmodyfikowana Psychofizjologiczna Terapia Jąkania

ul. Kubsza 31, I piętro
44-300 Wodzisław Śląski
Polska

Skontaktuj się

Komórka: +48 605 855 058
Stacjonarny: +48 32 415 22 23
E-mail: mcheciek@op.pl

Rejestracja wyłącznie drogą telefoniczną lub mailową

Poniedziałek - Czwartek:
17:30 - 19:30